piątek, 27 maja 2016

#7 "Grając w miłość" - Abbi Glines




Tytuł: "Grając w miłość"
Autor: Abbi Glines
Data wydania: lipiec 2015 r.
Liczba stron: 317
Tłumaczenie: Agata Żbikowska
Tytuł oryginału: "Take a Chance"
Wydawnictwo: Pascal


Z tyłu książki widnieje napis: "Miłość i pożądanie. Rozczarowanie i nadzieja." Otóż to - słowo klucz, czyli "rozczarowanie". Niestety nie tyczy się ono tylko głównych bohaterów, lecz przede wszystkim czytelników. Ta książka to jedno wielkie rozczarowanie i pomyłka, o której chcę jak najszybciej zapomnieć...

Piękna, młoda i niewinna Harlow, poznaje przystojnego Granta. Jet to typ niegrzecznego chłopca, do których dziewczyny lgną jak muchy do miodu. Tak było i tym razem, Harlow zakochuje się w Grancie, jak się okazuje z wzajemnością. Chłopak jednak boi się zaangażować i odtrąca dziewczynę. Woli niezobowiązujący pseudo związek z Nan - siotrą Harlow i zarazem jej przeciwieństwem. Pech chciał, że dziewczyny będą musiały mieszkać ze sobą przez najbliższe 9 miesięcy, a co za tym idzie, Harlow i Grant będą często na siebie wpadać. Chłopak po pewnym czasie będzie chciał odzyskać lepszą z sióstr, jednak, gdy skrywana przez dziewczynę tajemnica wyjdzie na jaw, może okazać się to niewykonalne.

"Na tym świecie są trzy rodzaje kobiet. Jedne zedrą z ciebie ostatnią koszulę i zostawią cię z niczym. Drugie chcą się tylko zabawić. I trzecie, dzięki którym życie nabiera sensu. Tylko one… właściwe kobiety to takie, które biorą tyle, ile same dają, a ty nigdy nie masz dość. Gdy je stracisz, przestajesz być sobą"

Jestem bardzo rozczarowana tą książką. Była nudna jak flaki z olejem i ciągnęła mi się niemiłosiernie, chociaż miała tylko 300 stron. Początek jeszcze tego nie zwiastował, bo nawet się trochę wciągnęłam. Jednak im dalej, tym niestety gorzej. To po prostu kolejna bardzo schematyczna, przewidywalna i miejscami wręcz mdława historyjka. Ileż to razy można pisać o tym samym? I to jeszcze w tak złym stylu. Nie wiem czy to wina tłumacza czy autorki, ale książkę czytało się strasznie. Najbardziej rzucały się w oczy te krótkie zdania, które formułuje się w szkole podstawowej. A te opisy miłości? Moim zdaniem były nie dość, że nierealne, to jeszcze do bólu banalne. No i pojawiały się co kilka stron, co było irytujące, a każda rozmowa głównych bohaterów musiała się skończyć pójściem do łóżka. Nie, nie, nie - trzy razy nie - tej książce już podziękujemy. Nie polecam jej czytać ani tym bardziej - broń Boże! - kupować. Lepiej poświęcić czas i pieniądze na coś lepszego, coś, po czym nie straci się wiary w książki. Jeśli koniecznie chcielibyście przeczytać coś Pani Glines, to polecam "O krok za daleko", które mi osobiście bardzo się podobało. Aż dziwne, że po takich świetnych książkach, autorka napisała takiego gniota. Jest to pierwsza moja negatywna recenzja na tym blogu i mam nadzieję, że ostatnia. 

Moja ocena 4/10

A Wy czytaliście?
Podzielcie się swoją opinią w komentarzach :)





6 komentarzy:

  1. Czytałam już "O krok za daleko" i to była najgorsza książka na całym świecie, żałuję każdego grosza wydanego na nią. Ale nie dałam się tak łatwo złamać i postanowiłam coś sobie wypożyczyć Glines, ale na to wychodzi, że jednak sobie odpuszczę. Chociaż pomysł na fabułę lekko zalatuje "Maybe someday". No cóż, może jakoś we wakacje zdobędę się na odwagę i skorzystam z innych historii autorki? Jeszcze nie wiem, wszystko przede mną.
    Pozdrawiam,

    www.wachajac-ksiazki.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może pozostałe książki tej autorki są lepsze :)

      Usuń
  2. O "Krok za daleko" czytałam i w sumie nie była aż taka zła, no może trochę. Jednak jakoś nie ciągnie mnie do pozostałych książek tej autorki. Lepiej czytać bardziej wartościowe lektury, które mogą nam przypaść do gustu. No cóż, pozdrawiam i życzę miłego dnia ;)

    ksiazkowe-perelki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. A chciałam kiedyś sięgnąć po tę książki. Ogromnie się cieszę, że mnie ostrzegłaś w tej chwili moja lista książek do przeczytania skróciła się.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń