poniedziałek, 11 września 2017

#84 "Nasze nigdy" - Aleksandra Troszczyńska


Tytuł: "Nasze nigdy"
Autor: Aleksandra Troszczyńska
Data wydania: 2017r.
Liczba stron: 201
Wydawnictwo: Novae Res

"Nasze nigdy", to pozycja o której wcześniej w ogóle nie słyszałam. Nie spotkałam się z żadną opinią na jej temat, ani jej okładka nie przewinęła się na żadnym instagramowym profilu, który obserwuję. Dlatego też nie miałam zupełnie pojęcia czego mogę od niej oczekiwać. Miałam chyba tylko nadzieję, że okaże się ona być przyjemna w odbiorze i, że spędzę przy niej fajnie czas. Czy tak się rzeczywiście stało? Zapraszam do dalszej lektury!

"Chciałem chronić się przed światem, nie zauważając, że to ja jestem największym zagrożeniem."

Bree, to zagubiona i nieszczęśliwa siedemnastolatka, która nie akceptuje siebie. Nie podoba jej się to, jak wygląda, a pocieszenia szuka w tabletkach i w samookaleczeniu się. Nie ma przyjaciół, a rodzice nie dają jej tak bardzo potrzebnego wsparcia, przez co jest bardzo samotna. Pewnego dnia spotyka tajemniczego chłopaka, Harry'ego, który wręcz obsesyjnie pielęgnuje swoje róże. Wśród okolicznych mieszkańców panuje przekonanie, że jest on dziwnym, odciętym od świata człowiekiem, niekoniecznie pozostającym przy zdrowych zmysłach. Bree wydaje się być zafascynowana tajemniczym chłopakiem i to jak się okazuje z wzajemnością. Oboje zaczynają spędzać ze sobą dużo czasu, ciesząc się swoim towarzystwem. Jednak ciężko jest Bree przezwyciężyć swoje demony. Nie potrafi przestać robić sobie krzywdy, mimo, że Harry bardzo jej pomaga. Niestety dziewczyna jest zbyt ufna, co może źle się dla niej skończyć... W końcu w każdej plotce jest ziarno prawdy. Ta dwójka nie spodziewała się, że z momentem, gdy zaczęli być dla siebie całym światem, jednocześnie rozpoczęła się ich droga do samozniszczenia...

"Nigdy nie powinno się dawać zwieść pozorom. Nigdy nie powinno dawać się skusić i unicestwić pięknymi słowami. Nigdy nie powinno się ufać niektórym ludziom."

Biorąc tę książkę do ręki, zupełnie nie wiedziałam czego mogę się po niej spodziewać. Opis oraz okładka zapowiadały kolejną romantyczną pozycję dla nastolatków, ale czy okazała się nią być? Otóż właśnie nie. "Nasze nigdy" to smutna książka o samotności, bólu i smutku. Próżno w niej szukać szczęśliwych czy radosnych momentów. Przeważają w niej te negatywne emocje. Często zdarza się tak, że po przeprowadzce do nowego miejsca, człowiek nie umie się w nim odnaleźć. Tak było też właśnie w przypadku Bree. Nowe otoczenie, nowa szkoła, nieznani ludzie, samotność, brak czułości i opieki ze strony rodziców, to problemy z którymi na co dzień musiała się borykać. Nic więc dziwnego, że zżyła się z tajemniczym sąsiadem, który poświęcał jej swój czas, prawił komplementy i przede wszystkim naprawdę się nią zainteresował. Był jej ciekaw. Niestety w swojej naiwności nie zauważyła, że Harry może nie być tym, kim jej się wydaje. Jesteście ciekawi jak potoczyły się losy tej dwójki? Jeśli tak, to koniecznie musicie sięgnąć po tę pozycję.

"Ktoś, kto w całym swoim życiu nie doświadczył ani grama czułości, sam nie wie, jak zachłannie i podświadomie jej poszukuje." 

Pierwsze strony tej książki zapowiadały coś tajemniczego, a przy tym bardzo ciekawego. Samoprzylepne karteczki poszły w ruch, gdyż znalazłam w niej tyle pięknych cytatów, że po ich ilości można by sądzić, że jestem tą książką zachwycona. Niestety to trochę mylne wrażenie. Z tą pozycją mam pewien problem. Jest kilka elementów, które mi się podobały, takie jak pomysł na historię, czy styl pisania autorki, w którym choć czasami coś lekko zgrzytało, to dzięki niemu czytało się tę książkę bardzo przyjemnie. Niestety były też pewne mankamenty. Głównie razili mnie bohaterowie, których w ogóle nie polubiłam oraz miejscami zbyt przesadzone i mdłe dialogi, które powodowały u mnie lekką irytację.
Autorka przedstawiła w ciekawy sposób relację dwójki chorych ludzi. Z jednej strony mamy zakompleksioną nastolatkę, która ukojenia szuka w bólu, a z drugiej młodego mężczyznę, nie do końca poczytalnego, mającego manię na temat róż, ale nie tylko. Za to ode mnie duży plus, gdyż rzadko do tej pory spotykałam się z tego typu historiami. Dlatego też właśnie myślę, że warto po nią sięgnąć. Mojego serca nie skradła, ale kto wie, jak będzie z Waszymi?

Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za egzemplarz książki!



Moja ocena: 5/10

Czytaliście? A może macie zamiar?
Piszcie w komentarzach! :)

2 komentarze:

  1. Nie czytałam tej książki i sama nie wiem czy po nią sięgać... Nie czuję się zbyt przekonana do niej, ale może kiedyś? ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może jak spotkam ją w bibliotece, to sięgnę... Może... Bo w sumie lubię książki, bogate w te tzw "cytaty", jednak jeśli jest ich za dużo, to też jest to męczące...

    OdpowiedzUsuń